Szwecja, Norwegia

Data:
     14.08 - 26.08.2005

Skład:
     - Ania + Piotrek (DR BIG 800 S '91)

 


Galeria zdjęć


Dzien I
Wyjechaliśmy z Wrocka do Świnoujścia ( wyszło ok. 480km), przepłynęliśmy na drugą strone darmowym promem, na miejscu małe pijaństwo, a potem nocleg w domku 20zł/os

Dzien II
O godz 13-stej byliśmy już na promie. Cały czas byliśmy na pokładzie i wygrzewaliśmy się w słońcu, zjechaliśmy z niego o 20stej w Ystad. Pojechaliśmy ok. 340 km w strone Goteborga do małej miejscowości Kinna, tu zaskoczyła mnie obecność salonu Masserati, Ferrari (we rocku nie ma takiego :)).Ten nocleg spędziliśmy w ciepłym pokoju, a BIG w garażu. Podobało mi się, że wuja wyprowadził na dwór mercedesa troche więcej wartego od naszego sprzętu żeby ten przenocował se w ciepełku.

Dzien III
Pojechaliśmy do Norwegii i za Oslo rozbiliśmy namiot w jakims lesie, wczesniej zaliczyliśmy małą glebe: gdy zatrzymałem się na poboczu, żeby cyknąc fotke, prawa noga odjechała mi na żwirku i moto wpadl dość nieszczęśliwie kierownicą do rowu, musieliśmy go wyciągać w cztery osoby (zatrzymal się samochód, a zaraz potem nadjechal motocyklista), wszyscy nie mogliśmy uwierzyć że tak ciezko go było podnieść.

Dzien IV
Pojechaliśmy w strone Trondheim. Około 60 kilometrow przed miastem rozbijamy namiot na skalnej półce, gdzies w połowie wysokości góry: fajny widok - w góre skały w dół skały, i przepaść. W nocy przyszły jakieś zwierzęta i skubały sobie trawke, najbardziej smakowała im ta pod tropikiem namiotu :)

Dzien V
Pojechaliśmy jakies 200 kmów za Trondheim i tam się rozbiliśmy nad jakimś jeziorkiem, próbowaliśmy łowić ryby ale nic nie złowiliśmy, na pocieszenie została nam tylko wódka. Wcześniej zaliczyliśmy glebę przy stromym podjezdzie, który po kilkudziesięciu metrach stał się nie do pokonania (przynajmniej dla Biga, który obładowany bagażami prowadził się jak Gold Wing). Strat dużych nie było jedynie kufer uszkodzil lewą owiewke.
W okolicach Trondheim jest sporo szutrów prowadzący do jakichś zabytków i ciekawych miejsc widokowych.

Dzien VI
Pojechaliśmy w dół i na zachód. Nowym doświadczeniem okazały się przeprawy promowe bo coś co wyglądało na mapie jak mały mostek stalo się kosztującym (w naszym przypadku) od 54 do 83koron trzy minutowym rejsem. Nocleg Ania załatwiła na polu u farmera.

Dzien VII-X
Troche jazdy, fajne miejsca po drodze i na nocleg: lodowce, góry, fiordy ( nie mam czasu pisać :))

Dzień XI
Dojazd na prom, gleba przy wjeździe :)

Dzień XII
Powrót do Wrocka.

Podsumowanie, koszty
Ogólnie staraliśmy się dużo zjeżdżać z głównych dróg, zaliczyliśmy ładnych kilkadziesiąt kilometrów szutrów (myśle że łącznie dobrze ponad 200km), są bardzo dobrej jakości i stanowią ciekawą alternatywę dla asfaltu, szczególnie gdy jedziemy endurakiem. Jest dużo dróg poprzecinanych rzekami. Niestety musieliśmy takie przejazdy omijać bo przy glebie jeśli sam nie podniósłbym motocykla mogli byśmy czekać na pomoc nawet pare dni. Niekiedy przez cały dzień widzieliśmy zaledwie kilka osób. Tworzy to wraz z otaczającymi widokami niesamowity klimat tego kraju. Niektóre miejsca wyglądały tak pięknie że ciężko było uwierzyć, że są prawdziwe.

Prom do Ystad (Szwecja): motocykl+2 osoby to koszt ok. 700zł w zależności od kursu SEK, wypływa ze Świnoujścia, płynie 7-9h. My kupiliśmy bilety otwarte i te polecam, wystarczy dzień wcześniej zadzwonić i zarezerwować miejsce na promie. Przy dużych odległościach ciężko przewidzieć czas powrotu, a takie bilety zapewniają swobodę.

Promy w Norwegii kosztowały nas od 54 do 83 NOR, tunele i przejazdy przez miasta są zazwyczaj bezpłatne dla motocykli. Za najdroższy tunel (dł. Ok. 7200m) płaciliśmy ok. 70 NOR

Policja - prawie jej nie widac są za to fotoradary, ale na szczescie przed nimi są tablice ostrzegające, jeżeli ktoś się śpieszy to radze nie przeginać z prędkością. Mandaty są drogie, a przekroczenie prędkości o 30km/h wiąże się z konfiskatą sprzęta (Szwecja)!

Benzyna w Szwecji-ok. 12 SEK
W Norwegii jest duże zróżnicowanie cenowe, najtaniej tankowaliśmy po 9,28NOR, najdrożej 12,44NOR
Dobrze jest mieć mały zapas paliwa w baku bo niekiedy nie ma stacji przez 100km.

Spanie: polecam na dziko. Można się rozbić wszędzie w odległości min 150 metrów od najbliższego domu (miło zabrać później ze sobą śmieci), kempingi mają ceny raczej dla Niemców, przejeżdżając koło jakiegoś hotelu widziałem tabliczkę z ceną za pokój od 590 NOR.

UWAGA: polskie karty (visa elektron) nie działają na co drugiej stacji i w wielu sklepach - konieczny zapas gotówki.

Łącznie przejechaliśmy 4958 kmów - był to bardzo udany wyjazd :)


Galeria zdjęć